Źródło: prywatna galeria artysty
Samouk, który tworzy „za plecami” mainstreamu. Zaczynał od eksperymentowania z obrazem i VJ-skimi programami. Dziś interesują go sensory nowej generacji, które można ubierać na ciało i w ten sposób wpływać na zmianę wizualizacji i dźwięku. Jego zamiłowaniem jest konstruowanie technologicznych rozwiązań, które pomagają odczytywać fale mózgowe i powiązać uzyskane w ten sposób dane z działaniem kreatywnym w czasie rzeczywistym. Współpracuje z Bogumiłą Nowacką z projektu WIDT, dla której konstruuje „cyfrowe urządzenia o analogowej duszy”. Można powiedzieć, że fundamenty pod te działania kładł od 2000 roku, kiedy to na internetowych forach rozpoczął poszukiwania wiedzy o możliwościach modularnych programów do dźwięku i wizualizacji. Wkrótce później zdobyte informacje pozwoliły mu projektować interaktywne instalacje – możliwe nawet, że był jedną z pierwszych osób, które zajmowały się tym się w Warszawie!
W 2008 roku powołał do życia projekt Microkino, który działał oddolnie i rozwijał społeczność artystów i artystek tworzących wizualizacje oraz kino offowego. Nakręcały go wspólne akcje sceniczne i efemeryczne projekty, ale nigdy montaż czy dokumentacja działań dla celów promocyjnych. Specjalizuje się w rozwiązywaniu zagwozdek technologicznych. Dzięki obszernej wiedzy programistycznej i doświadczeniu w „hakowaniu” technologii – potrafi wykrzesać z hardware’u więcej, niż ktokolwiek inny… tak ratował nawet wielkie spektakle za małe budżety na światowych scenach. O wymianie wiedzy i szukaniu odpowiedzi na technologiczne pytania rozmawiamy z Adamem Błaszczykiem (VJ-em a2xd).
Weronika M Lewandowska (WL): Przenieśmy się do momentu, w którym złapałeś zajawkę na media cyfrowe lub media analogowe, zanim powołałeś do życia Microkino.
Adam Błaszczyk (AB): Był początek 2000 roku, po kilkuletnim epizodzie z własną kapelą grającą grunge, kupiłem pierwszy komputer klasy PC. W tamtym czasie istną „kopalnią” możliwości były super legalne płyty ze „stadionu” ze składankami programów do tworzenia muzyki. Tak odkryłem aplikację AXS (tracker muzyczny), która była moim pierwszym krokiem do odkrywania możliwości cyfrowych technologii.
W 2004 podczas Warsaw Electronic Festival zobaczyłem proste projekcje, które towarzyszyły występom artystów i artystek – i właśnie wtedy postanowiłem zainteresować się technicznym aspektem tworzenia obrazu w czasie rzeczywistym. A na jednej ze wspomnianych składanek z aplikacjami, znalazłem m.in. Resolume.
W tamtym czasie fora internetowe oraz komunikatory tekstowe kładły fundamenty pod różne społeczności i stanowiły cenne źródło informacji Wiedza była przekazywana głównie w formie tekstowej, w poradnikach publikowanych na forach lub w dialogu z ich użytkownikami i użytkowniczkami. Przez komunikator Gadu-Gadu poznałem Marco „Dagiego” aka Pan Majster, który pokazał mi aplikację VisualJockey – od której zacząłem interesować się programowaniem wizualnym prostych interakcji. Niesłychanie fascynował mnie nie tyle sam efekt, co proces samouczenia i odkrywania nowych możliwości kreowania obrazu. Zdecydowanie ważnym projektem był kolektyw HorryTone**** od którego zaczęła się moja zajawka na media cyfrowe.
WL: Wprowadziliście rozwiązania interaktywne i VJ-skie DIY na warszawską scenę jako jedni z pierwszych, ale też uczyliście, jak to robić, prowadząc warsztaty. Z kim współpracowaliście w tamtym czasie?
AB: Główną ideą kolektywu Microkino* było stworzenie otwartej sceny audiowizualnej, na której każdy mógłby się zaprezentować. Przez kilka lat tworzyliśmy tę przestrzeń razem z wieloma wspaniałymi ludźmi – lista mogłaby zająć cały wywiad. Do 2014 roku zorganizowaliśmy kilkadziesiąt wydarzeń akcentujących rolę warstwy wideo – głównie imprez typowo klubowych, pokazów filmowych, ale też warsztatów z obsługi After Effects i podstaw programowania wizualnego czy mappingu. Tworzyliśmy imprezy oraz cykle, a zarazem pomosty w kontaktach z artystami i artystkami z różnych dziedzin, zajmującymi się tańcem, szeroko rozumianym ruchem, a nawet grą aktorską. Był to okres obfitujący w niezwykle energetyzujące spotkania z utalentowanymi tworcami i twórczyniami offowymi.
Od samego początku moich działań ogromne wsparcie otrzymałem od Adama Czygiera, który pomagał mi na każdym etapie rozwoju projektów. Wspólnie dźwigaliśmy na plecach nie tylko trudy wielogodzinnego prowadzenia wydarzeń, ale też ciężar monitorów kineskopowych z wielkimi blaszanymi stacjami PC w drodze na imprezy, ale i wracając do domu nocnymi autobusami. Inspirowaliśmy się nawzajem, biegając po skorodowanych fabrykach Zakładów Mechanicznych Ursus i nagrywając pierwsze loopy wideo do tworzenia wideoartowych filmików. Prowadziliśmy też warsztaty, na których prezentowaliśmy nasze DIY rozwiązania dla budżetowego set-upu VJ-skiego.
Microkino nie mogłoby się rozwijać bez wsparcia menedżerów warszawskich lokali, którzy udostępniali nam miejsce i swoje zasoby, a także promowali wydarzenia. Pierwszy był Enkil z gotyckiego klubu No Mercy*** na Bema 65 – tam wystartowaliśmy z cyklem Audio Wizualna Scena Otwarta i pierwszymi przeglądami filmów offowych, współpracując z Grzegorzem Paziewskim. W tym samym miejscu wspieraliśmy cykl NOISE WASTE Bartka Kalinki (XV Parówek), który prezentował podziemie gatunku HARSH NOISE, a projekcje robił legendarny mistrz oświetlenia scenicznego Wolfram.
Nawiązaliśmy współpracę z organizatorem Warsaw Electronic Festival – Jarkiem Grzesicą oraz wieloma artystami związanymi z tą społecznością. Zrealizowaliśmy oprawę wizualną kilku odsłon festiwalu m.in. tej w podziemiach i sali kinowej Galerii Zachęta**. W 2011 r. wspólnie z Krzysztofem Cybulskim zrealizowaliśmy koncepcję wizualnego dyrygowania orkiestrą WEF Laptop Orkiestra.
Bardzo ważną dla nas osobą była Dorota Tomaszewska, która angażowała wszystkie dostępne środki, by udzielać nam przestrzeni i promować te wydarzenia. W okresie, gdy Dorota rozwijała pomysł na Klubokawiarnię Zaklęte Rewiry przy Kinie Iluzjon, zrealizowaliśmy wiele eksperymentalnych (na tamten czas) wydarzeń i projektów, chociażby „Receptorium”. W klubie Znajomi Znajomych rozkręciliśmy cykl pokazów „20 metrów kina” – w sumie kilkanaście projekcji połączonych z panelem dyskusyjnym z artystami i artystkami.
WL: W ten sposób stałeś się promotorem społeczności artystów i artystek eksperymentujących z miksowaniem obrazu?
AB: Nigdy się nie utożsamiałem z określeniem „promotor”. Po prostu na tyle głęboko wsiąknąłem w Microkino, że największą frajdę dawało mi twórcze działanie z innymi ludźmi. Zależało mi, żeby dzielić się zdobytą wiedzą o rozwiązaniach sprzętowych i technikach realizacji technicznej opartej o patenty DIY. Przykładem może być wymyślone przeze mnie rozwiązanie na połączenie obrazów z dwóch komputerów (bez miksera wideo, który wówczas był poza moim zasięgiem finansowym) w jeden strumień, co umożliwiało dwóm VJ-om/VJ-kom wspólną improwizację na żywo – wzajemne uzupełnianie swoich klipów.
Chciałem wspierać rozwój alternatywnych form wizualnych, wychodzących poza tradycyjne projekcje i pobudzać inne osoby do wspólnych działań – kreować z nimi przestrzeń, gdzie pierwsze skrzypce zagra projekcja multimedialna.
Motywacją była też dla mnie obserwacja działań VJ FX-a (Adama Rosołowskiego) i Pani K (Katarzyny Justki). Był to też moment, gdy zacząłem interesować się instalacjami interaktywnymi oraz wideo artem i szczęśliwie skrzyżowały się nasze ścieżki z performerką i tancerką Katarzyną Jaśkiewicz, z którą wymyśliliśmy projekt Multi-Art-Lab. To była wspaniała przestrzeń, gdzie eksprymentowaliśmy z wideo jako integralnym, interaktywnym elementem całości performansu.
WL: Jak wyglądała praca nad realizacjami teatralnymi?
AB: Po kilkuletnim „świeceniu” przychodzi moment refleksji i chęć transformacji, wyjścia ze swoją pasją do innych przestrzeni. Dlatego około roku 2015 postanowiłem chwilowo zawiesić działalność Microkino. Niestety ta chwila trwa do dzisiaj, a moje losy potoczyły się w innym kierunku: do teatralnych działań ze scenografią, w bardziej programistycznym wydaniu. Około 2017 roku trafiłem do Teatru Rozmaitości, do zespołu Krystiana Lupy, który przygotowywał wtedy spektakl „Miasto Snu”. Moja praca polegała na stworzeniu systemu realizacji wideo – biorąc udział w próbach przez kilka tygodni tworzyłem projekt i uczyłem się aplikacji Isadora, realizując kolejne pomysły reżysera przy współpracy z osobą tworzącą content wideo. Ten czas był dla mnie istnym „egzaminem dojrzałości” z całej samodzielnie zdobytej wcześniej wiedzy i doświadczenia w projekcie Microkinio.
WL: Rozwinąłeś wachlarz różnych umiejętności, wychodząc od inicjatyw oddolnych.
AB: Tak, oczywiście, każdy kolejny projekt, który realizowaliśmy w Microkino, przyczynił się do zdobywaniu doświadczenia i wiedzy, co przekładało się na ścieżkę zawodową i było kierunkiem w moim rozwoju: od Microkino do teatru i firm eventowych, kreując komercyjne rozwiązania interaktywne.
WL: Dostrzegam w tym ogromny kapitał intelektualny działań oddolnych. Co prezentowaliście na spotkaniach Microkino? Co Ty pokazywałeś? Czy Twoje pracy były zatytułowane, zamknięte w tematy lub w określone formy projekcji?
AB: Nie wsadzałem swoich prac w ramki czy w albumy działań. Były to akcje spontaniczne i dające mi chyba dlatego tyle szczęścia. Nie czułem w ogóle potrzeby, żeby to „zamykać”, nazywać, zapisywać. Natomiast obszerne archiwa działań można znaleźć na YouTube’ie czy na kontach facebookowych ludzi, którzy tworzyli rdzeń Microkina. Nigdy nie nazywałem swoich prac. W tym momencie tego żałuję, natomiast w tamtym okresie nie miałem w ogóle takiej potrzeby, żeby coś rejestrować czy archiwizować. Działaliśmy zupełnie spontanicznie jako grupa osób, którą kręciło odkrywanie i chęć wzajemnego uczenia się od siebie. Ciekawość mnie popychała do eksperymentowania nie tylko z samym obrazem, ale również z dźwiękiem, światłem, płaszczyznami i materiałami ekranów. W zupełnie ciemnej rotundzie Kina Iluzjon wraz z muzykiem Piotrem Michałowskim (NMLS) zrealizowaliśmy na przykład instalację interaktywną, łączącą ruch uczestnika ze światłem i dźwiękiem. Sterując po sklepieniu czerwonym reflektorem, można było odsłaniać „ukrytą”, zasłoniętą cyfrowo warstwę projekcji. W zależności od tego, w którym kierunku padało światło, dźwięk zmieniał się w systemie stereo. Robiliśmy tam też instalacje oparte na fotografii. Bardzo mnie to interesowało, w jakiś sposób można prezentować obrazy nieruchome na kilku warstwach materiału i potem w doświadczeniu dosłownie „przebijając” te wizuale swoim ciałem, przechodzić z obrazu do obrazu.
Źródło: Prywatna galeria artysty
Eksperymenty z formą, Adam Błaszczyk, źródło: prywatna galeria artysty
WL: Co charakteryzowało Twoje sample wideo? Jak określiłbyś estetykę swoich działań i w jakich programach ją tworzyłeś?
AB: Pociągały mnie geometryczne kształty, dwuwymiarowe formy czy obiekty 3D – to mnie charakteryzowało i to był mój świat. Uwielbiałem łączyć świat czarno-białej geometrii z nagraniami „z ręki”, najpierw kręconych na VHS-ach, a później uwiecznionych prostym turystycznym aparatem. Szczególnie blisko mi było do klimatów industrialnych. Widać to w jedynym moim klipie dla muzyka Tomasza Pauszka, który wtedy, podobnie jak my, poszukiwał i eksperymentował z formą
W przypadku działań czysto VJ-skich zabierałem bardzo szeroką bibliotekę własnych sampli – później na żywo je dobierałem i miksowałem w zależności od muzyki. Podczas świecenia moim priorytetem była synchronizacja z muzyką: wyłapywałem poszczególne frazy i synchronizowałem z nimi obraz w zależności od utworu i tego, jak go czułem, puszczałem konkretne sekwencje. Nie przepadałem za losową lawiną kolorów i fragmentów sampli, nigdy nie robiłem „stroboskopu kolorów”. W pierwszych działaniach z instalacjami interaktywnymi fascynowała mnie możliwość zbieranie danych oraz trackowania elementów ze świata rzeczywistego, czego przykładem była opisana wcześniej instalacja w Kinie Iluzjon. Korzystałem z bardzo wielu programów, natomiast podstawę stanowił VisualJockey, Resolume, AfterEffects, Isadora i TouchDesigner.
WL: Forma wideoklipu synchronizuje obraz i dźwięk. Nie ciągnęło Cię w tym kierunku?
AB: Nie cierpiałem i do tej pory nie cierpię montować. Najbardziej motywowały mnie spontaniczne działania. Uwielbiałem tworzyć „całość” na żywo.
WL: Z jednej strony teatr przyniósł Ci nowe możliwości i stawiał przed Tobą nowe wyzwania, ale rozumiem, że odgrywanie i powtarzanie przewidywalnej scenicznej sytuacji, mogło być mniej ekscytujące po doświadczeniach z VJ-ingiem? Co dała Ci praca w teatrze?
AB: Do teatru trafiłem jako osoba, która potrafi szukać rozwiązań technicznych i programistycznych w wymagających okolicznościach. Praca w teatrze dawała mi ogromną radość z poznawania technik realizacyjnych i planowania set-upu oraz umożliwiła wyjazdy zagraniczne. Czułem, że pomagam dopełniać wizję reżysera, współpracując z „kabiną” realizatorów (muzyka, światło, scenografia), co dawało mi więcej satysfakcji oraz możliwości rozwoju, niż tworzenie wizualizacji w klubie. Powtarzalność pracy podczas kolejnych spektakli nie stanowiła dla mnie problemu.
Adam Błaszczyk, Eksperymenty geometrycznymi formami, źródło: prywatna galeria artysty
WL: Nie miałaś takich momentów, że Cię stresowało to? Czy miałeś taką osobę do dialogu w sytuacjach awarii? Czy sam musiałeś dochodzić do tych rozwiązań pod presją czasu? Jak sobie radzisz w sytuacjach, kiedy technologia się buntują na ostatnim zakręcie czy pięć minut przed wejściem publiczności do sali?
AB: Ten stres jest wliczony w koszty tego zawodu i oczywiście zależy od jednostki, w jakim stopniu jest na to odporna. W teatrze byłem kompletnie sam z tymi problemami. Była osoba, która realizowała dźwięk, mistrz oświetlenia, scenograf, producent wideo. Natomiast całe zaplecze hardware’owe i software’owe, rozwiązanie wideo – było na mojej głowie i oczywiście było to stresujące. Bardzo dużo mnie to kosztowało w Paryżu, gdzie sprzęt po prostu uległ awarii i trzeba było reagować na kilka godzin przed spektaklem i na przykład dokupić kości RAM-u. Hardware i software są nierozłącznym elementem tego typu zawodu i mojej pasji. Kilka lat później, gdy współpracowałem z Tomkiem Miśkiewiczem – z osobą, której szukałem przez wiele lat – to miałem maksymalny komfort. Tomek zaprosił mnie do współpracy przy tworzeniu rozwiązań interaktywnych na potrzeby teleturnieju telewizyjnego. Świetnie się uzupełniliśmy. Moja wiedza techniczno-informatyczna oraz jego wiedza i umiejętności programistyczne – to była współpraca totalna, w której ten element stresu był kompletnie rozłożony na jakieś drobinki i w ogóle nam nie doskwierał.
WL:Ciekawe, że można te umiejętności przenieś na jeszcze inne obszary – produkcję telewizyjną. Na czym polegał teleturniej i jak to się stało, że zacząłeś przy nim pracować?
AB: Współpracę zaproponował mi Tomek Miśkiewicz, z którym poznaliśmy się w okresie gdy pracowałem dla firmy eventowej. Był to teleturniej ”The Wall” dla telewizji publicznej, w którym rozwiązania interaktywne zastosowaliśmy w wielu miejscach scenografii, zgodnie z założeniami produkcji. Po raz pierwszy w Polsce – zgodnie z informacją od Tomka Miśkiewicza – elementy interaktywne oraz integracja systemów realizacyjnych teleturnieju były stworzone w oprogramowaniu TouchDesigner.
W ”The Wall” wykorzystaliśmy rozwiązania informatyczne, które z Tomkiem wypracowaliśmy wcześniej. Oczywiście wszystko w aplikacji TouchDesigner. Może warto zaznaczyć, że przy teleturnieju nic nie było montowane w postprodukcji. Cała realizacja była interaktywna i w stu procentach na żywo, dzięki właśnie m.in. użyciu takich elementów jak sensory i integracji systemów IT. Ciekawiły mnie działania z bazą danych i tworzenie procedur, co było dla mnie frapujące, uczyłem się wtedy jak zarządzać danymi (które w przypadku teleturnieju są wrażliwe) i dbać o ich bezpieczeństwo.
WL: W TouchDesignerze projektujesz też kontroler do działań performatywnych dla Bogumiły Nowackiej z WIDT-u. Na czym polega Wasza współpraca?
AB: Jeżeli chodzi o Bogusię, to tak naprawdę zatoczyłem koło i to nie tylko dlatego, że była ona jedną z pierwszych VJ-ek w Microkino, ale też dlatego, że wróciłem do podobnych emocji związanych z projektowaniem, jakie miałem w tamtym czasie, a nawet wcześniej. Mamy totalny komfort współpracy i tempo, które pozwala nam na refleksję. Prowadzi nas w tym ciekawość odkrywania, a ja przy okazji poznaję świat Bogusi, wykorzystując swoje zaplecze informatyczno-techniczne. Przede wszystkim czerpię z tej współpracy radość z wolności w kreowaniu.
Zaczęło się od rozmowy. Pewnego dnia spotkaliśmy się u mnie w domu i Bogumiła opowiadała mi o projekcie audiowizualnym, który tworzy z siostrą. Jej wizualizacje bazują na sprzężeniu zwrotnym, które generowane jest analogowo przez miksery wideo. Bardzo mnie zaintrygowało to, co robi Bogusia i pomyślałem wtedy, że ja mam już gotowe rozwiązanie technologiczne dla niej i jej działań scenicznych, które korzystają z tych samych mechanizmów generowania obrazu. W moim magazynie ukrywał się projekt w TouchDesignerze, który stworzyłem kilka lat wcześniej, trochę jako odskocznię od pracy w firmie. Pokazałem jej jedno z nagrań, w którym obsługuję stworzone przeze mnie urządzenie. Bardzo to się jej spodobało. Od razu zaczęła się kreatywna wymiana. Bogusia pomyślała już wtedy, że fajnie byłoby do mojego rozwiązania dołożyć jakiś element geometryczny, na przykład kulę. Wymieniając kolejne pomysły, stworzyliśmy wstępną strukturę w TouchDesignerze – szkielet aktualnego systemu interaktywnego, którego moduły modyfikujemy i rozwijamy. Udało się nam przenieść te rozwiązania analogowe – na których Bogusi zależało – na świat cyfrowy. System kontrolowany jest za pomocą rąk. Sensor Leap Motion rejestruje ruchy w powietrzu, pozycje dłoni, relacje przestrzenne, rodzaje gestów i przenosi to na obraz generowany w czasie rzeczywistym. Dodatkowo artystka-performerka ma na scenie panel sterowania – iPad, na którym jest interfejs graficzny wspierający zapisywanie sekwencji i wdrażanie presetów, umożliwia modyfikowanie pewnych elementów itd. W tym momencie praktycznie zrealizowaliśmy prawie w stu procentach nasze początkowe założenia, a myślę, że nawet więcej niż zakładaliśmy.
WL: Interesuje Cię, w jaki sposób ciało może kontrolować zmianę warstw wizualnych – w tym przypadku przede wszystkim w sposób bezdotykowy za pomocą technologii. Czy to kierunek, który najbardziej Cię teraz pociąga?
AB: Ciekawość, jak człowiek może wpływać na przykład na pewne procesy informatyczne, to jak najbardziej mój kierunek zainteresowań, ale miałem taki imperatyw już w okresie Microkina, teatru czy pracy w branży eventowej. Jestem w stanie z obserwacji, jak Bogusia działa z Kulonciboxem (bo tak nazwała kontroler) na koncertach, wyciągać wnioski i urozmaicić ten system. Jestem też pod ogromnym wrażeniem, jak ona porusza się i odnajduje w tym systemie. Stworzyliśmy taki „mały chaos”, bo parametrów, którymi zarządza Bogusia, jest prawie sto! Nie da się tego wszystkiego przełożyć na ruch rąk. Trzeba też sięgać do interfejsu graficznego i można się w tym gąszczu stu parametrów pogubić. A ja jestem pod ogromnym wrażeniem, jak widzę, że Bogusia się nie gubi. Poszukując podczas performansu kolejnych zestawień parametrów, zmieniając je na żywo – odkrywa kolejne modyfikację obrazu wyjściowego – i tym samym za każdym razem trafia w przekaz muzyczny. To mnie napędza do dalszych eksperymentów z formą i daje ogromną satysfakcję. Sama wędrówka performerki w tym systemie, czasami nie do końca świadoma, jest pewnego rodzaju gra na eksperymentalny instrumencie, który świetnie łączy się z muzyką tworzoną przez jej siostrę Antoninę.
Adam Błaszczyk, Eksperymenty z LED
Adam Błaszczyk, Eksperymenty z Foto
WL: Podoba mi się, że udało się Wam zachować w tej konwersji analogową poetykę obrazu. Pojawiają się różne glitche typowe dla analogowych mediów. Pamiętam Twój facebookowy eksperyment ze zdjęciami profilowymi, które zniekształcałeś, stosując podobną estetykę. Skąd pochodził impuls do tego „happeningu”?
AB: Był to okres mody na destrukcję, glitch, błędy graficzne, ale nie działałem z tym, bo taka była tendencja. Stworzyłem „karykaturę” tego trendu. Postanowiłem zrobić drobny konkurs: ciekawe kto się rozpozna w tych błędach? Zrobiłem sobie automat do glitchu i wrzucania tego na Facebooka. Dla mnie było to też odkrywanie, jak można podpiąć się pod API tej platformy społecznej i wykorzystać to w działaniu w sieci.
WL: Granie na nosie algorytmom Facebooka?
AB: Po części tak, natomiast nie było to moim zamiarem. Liczył się dla mnie trochę efekt uboczny. Znów tu zagrała moją chęć uczenia się i odkrywania, mieszania mody na technologię z technologią. Przy okazji nauczyłem się trochę o API Facebooka..
WL: Jakie technologie teraz Cię interesują i czego byś się chciał nauczyć?
AB: Trudne pytanie, bo w tym momencie jestem na takim etapie życia, w którym bardzo lubię się uczyć o sobie i o innych, o naturze filozoficznej człowieka. Natomiast jeżeli miałbym powiedzieć, w jakim kierunku chciałbym rozwijać system dla Bogusi, to na pewno chciałbym w nim poszerzyć implementację technologii zbierania informacji o ruchach ciała i mięśni, o falach mózgowych, bo też to jest moim konikiem – sensory, które czytają aktywność mózgu i zmieniają odczyt na dane. Interesuje mnie to, w jakiś sposób można te „informacje o człowieku” przekonwertować na parametry w systemie. Chciałbym rozwinąć możliwości większej swobodę w poruszaniu się ciała, żeby Bogusia mogła więcej rzeczy kontrolować, niekoniecznie klikając na tablecie – żeby mogła sterować na przykład samą myślą lub emocją.
WL: Czyli interesuje Cię połączenie mózg-technologie i neurokognitywistyczne parametry, czy dobrze rozumiem?
AB: Bardzo dobrze rozumiesz, generalnie interesują mnie sensory nowej generacji, które można ubierać na ciało w postaci pierścionków, opasek, oraz sensory które można przykleić do ciała i bezprzewodowo zbierać dane. Zdecydowanie chciałbym zaimplemetować takie rozwiązania we wspólnym projekcie z Bogumiłą.
* Kolektyw Microkino tworzyliśmy wspólnie z Adamem Czygierem (VJ 76_21), Błażejem Krajczewskim (VJ Bolvverk), Martyną Błaszczyk (VJ Martinos), Dorotą Charutą (VJ Dodo) i Bogumiłą Nowacką (VJ Bo)
** Mieliśmy okazję wzbogacić wizualnie występy takich artystów i artystek podczas m.in. Warsaw Electronic Festival, jak np.:ISAN, KAMP, NMLS, XLORITE, RND, PLEQ. BULBULOID, Vasen Piparjuuri, Kim Nasung, Seedinglife, WIRACKI, Dagiel i wielu, wielu innych.
*** Klub No Mercy był również miejscem, gdzie poznaliśmy Zygfryda, lidera zespołu Syrbski Jeb, który zaprosił nas do udziału w offowym festiwalu „Plenerowy”. Zygfryd z kolei poznał nas z bardzo ciekawymi ludźmi, z którymi wchodziliśmy w dalsze współprace: m.in. z Grzegorzem Paziewskim – to dzięki niemu mieliśmy możliwość prezentacji najlepszych filmów konkursowych festiwalu Best OFF, Sramto Feszok,z którym wspólnie stworzyliśmy naszą pierwszą interaktywną realizację wideo do performansu muzycznego.
**** Ważnym projektem przed powstaniem Microkino był kolektyw “Horrytone”, do którego założenia w 2007 r. zainspirowała mnie Anna Wojtycka (Kokiko). W skład projektu wchodziło kilka utalentowanych muzycznie osób z którymi współpracowaliśmy przez kolejne lata: Kokiko, Reflezja, Gem, Seq, Niewidoczny, Mlynk, Bypass, Storyteller. Horrytone od strony muzycznej promował w tamtym czasie takie style jak 8’bit, IDM, D’N’B, oraz Electro, a jednym z ważniejszych wydarzeń był legendarny „Przegląd Form Niszowych” oraz pierwsze warsztatowe spotkania „AudioWizualnejScenyOtwartej” w klubie No Mercy. Horrytone po jakimś czasie naturalnie transmutował w stricte muzyczny kolektyw „Monosyntetik”, a ja razem z Adamem Czygierem przeniosłem swoje pomysły na działania stricte wizualne do nowego projektu pod nazwą Microkino, który zainicjowałem w 2008 roku.
Rozdzielczość street artu – od graffiti przez AR i architekturę do VR-u i NFT
(…) to zafascynowało mnie w rzeczywistości rozszerzonej i wirtualnej, że to są możliwości dla ekspresji wyzbyte z wielu ograniczeń związanych z fizycznym światem. Architektura, którą sobie wyobrażałem zawsze była bardzo nierealna. Im bardziej nierealna, tym nawet lepiej – więc takie sprzężenia tych światów, to jest właśnie to, gdzie ja chce te rzeczy wybudować.
Eternal Engine i tworzenie kolektywnych doświadczeń wirtualnych
Wpłynęłyśmy w solarpunk, który dostrzega niezwykłe potencjały w technologii. W wykorzystaniu jej dla usprawnienia czy poprawienia warunków ziemskiego ekosystemu
Haktywizm w przestrzeniach fizycznych i wirtualnych
Postrzegam mapping, jako pewną przestrzeń ekspresji twórczej, która tak, jak wspominałem, może odmieniać architekturę. Niewątpliwie to narzędzie może być świetnie wykorzystywane do mówienia o rozmaitych problemach związanych z inwigilacją czy z brakiem prywatności w społeczeństwach informacyjnych, przetwarzaniem danych.
Ⓒ Copyright 2022 Sensor
Strona dumnie stworzona przez Karolinę Jaworską
Zastosowany font: Roboto
Projekt Weroniki M. Lewandowskiej realizowany w ramach stypendium artystycznego m.st. Warszawy